Obudziłem się w małej norze, z mamą. Zaraz potem zbudziłem i ją, podgryzając ucho. Wadera przymrużała oczy, i spytała:
- O co chodzi?
- Mógłbym wyjść i popatrzeć okolice? - spytałem.
- Sam nie pójdziesz. - powiedziała i wyszła ze mną z nory.
Gdy wyszliśmy, matka zaczęła się rozglądać.
- Bądź blisko. - powiedziała mama (Kate) i uśmiechnęła się zaspana.
Usiadła przed jaskinią i wypatrywała co się dzieje w terenie.
- Będę w pobliżu! - powiedziałem odchodząc dalej.
Gdy tak maszerowałem, maszerowałem.. Walnąłem w coś z futrem. *Oby to
nie niedźwiedź* - pomyślałem. Oddaliłem się o krok i skuliłem uszy, gdy
ten ktoś wstał, odwrócił się w moją stronę.
<Talon odpiszesz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz