Znajdywałem co nowsze tereny, w końcu trochę zmęczony kilkoma bitwami usiadłem, patrząc na dość spore ziemie. Nagle coś mnie wpadło, uderzenie nie było na tyle mocne żeby mnie przewrócić, więc pomyślałem że to szczenie. Odwracając się zauważyłem to czego się spodziewałem. Szczenie skuliło uszy i się wycofało.
-Sam? - zapytałem lekko warcząc "przecież nie będę zabijał szczeniaka..." powiedziałem sam do siebie
Po chwili w końcu maluch wyskomlał
-mamo...
Sam ledwo to usłyszałem, a już po chwili przede mną pojawiła się czarna wilczyca.
-Czego chcesz? - warknęła
-To sa moje tereny więc nie powinnaś nawet pytać - odwarknąłem
-hmm? Wataha? - wilczyca spogodniała
-tak.. - odmruknąłem też się uspokajając - Wataha Nieskończonej Ciszy
-To twoje tereny? - zapytała pokazując łapą za mnie
-tak wszystkie ...
-Widze że bez entuzjazmu - odparła
-Jestem samotnikiem.. nie za bardzo umiem rozmawiać... - mruknąłem
<Kate? Raion?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz